..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

OBIECUJĘ...



Starzec otworzył książkę i zaczął czytać:

… Wiatr zawiał mocniej i liście z pobliskich drzew pospadały na ścieżkę. O jeden, pokaźnej wielkości dąb, oparty był człowiek. Ciężko oddychał, patrzył się nerwowo to w jedną, to w drugą stronę. Liście szeleściły pod jego stopami. Miał na sobie czarne, ciężkie skórzane buty i szary, okrywający go całego płaszcz z kapturem. Na palcu błyszczał srebrny pierścień z tajemniczymi symbolami.
Nie zdążył uspokoić oddechu, kiedy dało się słyszeć odgłos zgniatanych pod nogami liści. Ktoś się zbliżał i najwyraźniej dość szybko. Człowiek spojrzał na zachód i dojrzał biegnących w jego stronę około dziesięciu gwardzistów. Nie miał już siły dalej uciekać. Nie widać było jednak po nim, że się boi ...
- Tam jest, panie Nessos. Za tym drzewem - powiedział półszeptem jeden z gwardzistów do dowódcy. Cała dziesiątka ruszyła brzęcząc kolczugami w stronę dębu. Gdy już znaleźli się na miejscu, nikogo nie znaleźli. Okrążyli dąb w dziesiątkę, patrząc przez chwilę to na górę na jego gałęzie, to wokół, by nic nie przegapić. Zdenerwowany Nessos uderzył z całym impetem mieczem w korę drzewa.

W karczmie było zaskakująco cicho, może z powodu wczesnej godziny jeszcze nikt nie zdążył się upić i obwieszczać wszem i wobec swoich „talentów” muzycznych: śpiewu, bekania i innych. W sali siedziało dwóch mężczyzn. Obaj w pięknych, szkarłatnych szatach ze zdobieniami. Jeden opowiadał drugiemu jakąś najwyraźniej interesującą historię:
- Otoczyli go, tak, że nie mógł zrobić więcej niż kroku. Patrzyli w miejsce, gdzie stał, inkantacja udała się mu nadzwyczaj dobrze, więc nie spostrzegli go. Do czasu - tu spuścił na chwilę głowę i wpatrywał się pod stół, jakby tam szukał dalszego wątku rozmowy, po chwili jednak znów zaczął mówić. - Kapitan gwardii, nie pamiętam jak miał na imię, uniósł miecz i z całej siły uderzył w dąb. Adept zdążył na szczęście uchylić się od niespodziewanego ciosu, ale przerwało to jego koncentrację i czar prysnął. Stał się widoczny dla gwardzistów. Oni wpierw byli zaskoczeni całą sytuacją, później natomiast zabrali się do dzieła. Dwóch bardziej rosłych skoczyło w jego stronę chwytając za nadgarstki i przyszpiliło go do drzewa. Musiało to go boleć, pamiętasz przecież, że był taki wątły. O czym ja to mówiłem ... a, wiem, a więc...

Przed chatą siedziała pewna młoda kobieta, a wokół niej grono dzieci. Z początku można by pomyśleć, że urwipołcie coś przeskrobały i niewiasta znajduje odpowiednią dla nich karę i mówi słynną formułę: „Żeby mi się to więcej nie powtórzyło”. Okazało się, że tak jednak nie było:
- Co było dalej, mamo? - spytał chłopiec z przerażeniem w oczach.
- Opowiem wam dalszą część, ale pod jednym warunkiem: masz nie dokuczać swojej siostrze, rozumiemy się? - dziecko pokiwało głową. - Dobrze, więc słuchajcie. Ten czarownik został złapany przez tych złych gwardzistów. Chcieli mu chyba zrobić krzywdę, bo jeśli nie, to w inny sposób by z nim postępowali. Oni tymczasem związali go i zaczęli prowadzić przez las do pewnego domu. Robiło się już ciemno, szli bardzo długo. Emernal, Emetril, czy jak tam nazywał się ten czarodziej, był już zmęczony wędrówką; zemdlał, więc jeden ze zbrojnych zaniósł go do chaty na ramieniu. Zostawili go przywiązanego do drzewa w pobliżu, a sami poszli do środka porozmawiać. Wtedy czarodziej się ocknął ...

Człowiek w szkarłacie siedział w lesie czytając wielką księgę. Nagle ktoś oderwał go od lektury, zachodząc od tyłu i łapiąc za ramię.
- Witaj. Muszę o czymś ci opowiedzieć. Mogę zająć trochę czasu?
- Skoro musisz - odpowiedział wpierw z grymasem niechęci, który się szybko zmienił w uśmiech na twarzy.
- A więc zaczęło się od ... - tu zaczął ekscytującą opowieść, przerwało mu kaszlnięcie, ale po nim kontynuował. - Gdy wróciła mi przytomność, pomyślałem, że czym prędzej muszę uciec. Zacząłem szarpać liny, jednak byłem zbyt mocno związany. Przypomniało mi się, że mam małe zawiniątko w kieszeni płaszcza, której gwardziści nie przeszukali. Po pewnym czasie udało mi się sprawić, że mała fiolka, ta którą mi kiedyś dałeś, wypadła z kieszeni i rozbiła się o kamienie pod nogami. Pochyliłem się i nasmarowałem dłonie eliksirem, który był zawartością pojemnika. Miałem nadzieję, że starczy choć na kilka sekund. Podziałało. Poczułem siłę w dłoniach i rozerwałem pęta ograniczające mi ruchy. Chciałem się gdzieś schować, ale zanim wybrałem odpowiednie miejsce na kryjówkę, z chaty zaczęli wyskakiwać gwardziści. Widocznie widzieli przez okno jak coś kombinuję, pomyślałem sobie. W głowie nie przestawało mi szumieć, a jednak spróbowałem rzucić czar. Słowa w Pradawnej Mowie same cisnęły mi się na usta. Szybko dołączyły do nich i gesty. Po kilku sekundach pojawił się płomień, który wraz z przemieszczaniem się zwiększał swoją objętość. Gdy dotarł do gwardzisty, był wielkości karczemnego stołka. Prócz ognistej kuli stało się coś, czego się nie spodziewałem. Wokół mnie roztaczała się dwumetrowa ściana ognia, która poruszała się we wszystkich kierunkach. Zachowałem w tej chwili zimną krew i od razu, gdy to się zdarzyło, przeniosłem się w inne, bezpieczniejsze miejsce, by nie spłonąć z całą dziesiątką. Jesteś w stanie to sobie wyobrazić?
- Chyba nie, ale czekaj. Czy Ty nie byłeś w lesie Apperlis?
- Właśnie tam.
- Przecież to był naj...
- Wiem doskonale, drogi przyjacielu. Obiecaj, proszę, że nikomu nie powiesz.
- Obiecuję ...

Starzec przeczytał jeszcze raz początek owej historii: „Na faktach autentycznych przygody maga Emetrala, który spalił największy las na świecie Apperlis w roku 1486” i zamknął grubą książkę, po czym zgasił delikatny płomyk świecy i zasnął…

Decain.
komentarz[0] |

Komentarze do "Obiecuję..."



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.021733 sek. pg: