..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

AVE



Podciągnął rękaw kurtki. Zielony blask, podobny do tego, jakim emanują robaczki świętojańskie, podświetlił tarczę zegarka. Mała wskazówka docierała już do dwunastki. Ubrana w skórzaną rękawiczkę dłoń złapała go za przegub, zakrywając czasomierz. Ręka zwolniła uścisk dopiero, gdy przedzierający się między palcami blask znikł.
- Niech ksiądz tego nie zapala. Chce ksiądz nas wydać? – wyszeptał ochrypły głos.
Ksiądz oparłszy się wygodniej o nagrobek popatrzył w stronę właściciela głosu. W ciemności ledwie widział osiwiałą głowę z głębokimi zakolami. Twarzy w ogóle nie widział, ale wcale nie musiał, dobrze wiedział jaki „poważny” wyraz twarzy mógł mieć teraz Organista. Co do niego... wcale nie miał siły być poważny. Z ledwością tłumił śmiech. Cała sytuacja po prostu go bawiła. Oto on, ksiądz po sześćdziesiątce, duszpasterz niewielkiego miasteczka oraz organista, człowiek w wieku grubo przekraczającym wiek emerytalny... Oto oni, zdawałoby się ludzie poważni, zachowywali się jak para detektywów rodem z jakiegoś serialu produkcji USA. Rozejrzał się jeszcze raz po cmentarzu, omiótł pobieżnie spojrzeniem pobliskie nagrobki, przebadał konstelacje zniczy. Na chwilę zdołał powstrzymać nieokiełznane usta, które same układały się w rogalik. Ale nie trwało to długo. Znów ogarnęła go wesołość, a nawet nie tyle wesołość, co ubawienie całym bezsensownym zajściem.

Siedział sobie najspokojniej w świecie w domu, na zakrystii, przed telewizorem, w swoim ukochanym fotelu pamiętającym jeszcze poprzedniego plebana, na nogach miał swoje ulubione wełniane kapcie, które zrobiła mu na drutach pani Zenobia, w podzięce za coniedzielne odwiedziny z komunią, gdy miała połamane nogi... Siedział sobie spokojnie popijając kawę, gdy nagle zaskoczyło go pukanie do drzwi. Zaskoczył go sam fakt pukania o godzinie dwudziestej trzeciej, bo osoba, która pukała, zaskoczeniem nie była w ogóle. Znał dobrze te energiczne, wręcz natrętne „puk-puk”.

„Że też dałem się namówić na ten wieczorny spacerek” – myślał, próbując postawić naprędce kolejny falochron przeciwko nadciągającej fali śmiechu.

Osobą, która pukała był Pan Arkadiusz, organista. Gdyby nie to stanowcze „puk-puk”, które lepiej niż zamontowany w drzwiach „judasz” przedstawiało gościa, ksiądz Zenobii po otwarciu drzwi prawdopodobnie dostałby zawału. Na schodkach stała postać cała odziana w czerń, łącznie z głową zamaskowaną przez kominiarkę, z której ziały tylko trzy otwory, dwa na oczy i jeden na usta.
- A cóż to? Co to za maskarada? Panie, Arkadiuszu co to za głupie zabawy?
- Pochwalony, proszę księdza – odpowiedział trochę zmieszanym głosem Organista.
- Na wieki wieków... No ? A teraz tłumaczcie, cóż to ma znaczyć? Panie Arkadiuszu, wygląda pan jak jakiś kryminalista, jak jeden z tych co w styczniu okradli naszą „Żabkę”!
- Ano, zimno jest, proszę księdza... – Organista spuścił głowę.
Faktycznie, był pierwszy listopada i mimo, iż śnieg się praktycznie rozpuścił, to nocą było naprawdę zimno.
- Ano zimno... to nie gadajmy tak na progu. – Cofnął się w głąb korytarza ustępując przejścia Organiście.
- Kawy zaparzyć? – zwrócił się do zdejmującego kominiarkę gościa.
- A nie, nie, nie! – Arkadiusz zatrzymał księdza idącego już w stronę kuchni. – Ja chciałem księdza porwać... – zamilknął uświadomiwszy sobie co właśnie powiedział i jak wyglądał. – To znaczy, na spacer wyciągnąć, taka piękna noc...
- No, przecież dopiero co pan mówił, że zimno! – uniósł się ksiądz pół żartem, pół serio. Zachowanie Organisty było co najmniej dziwne. – No mów już, o co chodzi.
- No bo, proszę Księdza... – urwał szukając słów – taka sprawa.... – druga pauza spowodowała że ksiądz zaczął odmawiać „Ojcze nasz” w nadziei że Pan da mu siłę – ...porozmawiać z księdzem muszę.
- No to właśnie rozmawiamy.
- Ale na dworze lepiej. Zimne powietrze płuca orzeźwi! Porywam... zabieram księdza na spacer.
I tak oto przyciśnięty do muru dał się porwać. Wkrótce szli już parkową alejką w stronę cmentarza. Ale szczyt miał miejsce dopiero przy cmentarnej bramie, gdy Organista oznajmił:
- Wchodzimy!
Nie bez oporów, ale w końcu ksiądz Zenobii dał się namówić na tę całą wariacką eskapadę. Zresztą poczuł, że może być zabawnie, a fotel w końcu nie zając, nie ucieknie.
I tak o to siedzieli już prawie pół godziny ukryci za skupiskiem nagrobków, po wcześniejszym spatrolowaniu cmentarza.

Cichutkie „pik-pik” zegarka oznajmiło nadejście północy.
- No cóż, panie Arkadiuszu, miło się siedzi, ale chyba już czas...
- Cichooooooo – przerwał wyciszonym syknięciem Organista. – Idą...
Po przeciwległej stornie cmentarza, od trony lasu faktycznie dobiegały czyjeś głosy. Otaczająca cmentarz siatka zatrzęsła się. Raz...drugi... kolejny i kolejny. Ktoś szpetnie zaklął, upadając ciężko na ziemię.... zawtórowały mu śmiechy.



strony: [1] [2] [3] [4] [5]
komentarz[6] |

Komentarze do "Ave"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.023027 sek. pg: