..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

RAPED ANGEL



- Christian Extermination! - zaskrzeczał do mikrofonu. Tłum przed sceną odpowiedział feerią okrzyków. Uniósł ręce prezentując jeden z tych symboli, które publiczność tak uwielbiała. Z pulsującej masy fanów w górę uniosły się ręce odpowiadając tym samym gestem. Wyłączył bezprzewodowy mikrofon i zbiegł ze sceny. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać, swoje już dzisiaj wykrzyczał, udał się prosto do przebieralni. Podszedł do lustra i popatrzył na swoją twarz, na czarne wzory wymalowane na białym podkładzie. Poderwał z blatu wacik i zaczął usuwać makijaż.

- Jesteś tego pewny?
- Tak, przejdę się. To niedaleko... - uścisnął rękę perkusisty i odwrócił się plecami do przyklubowego parkingu. Słyszał jeszcze odjeżdżający samochód. Zdjął z nadgarstka gumkę i upiął bezwładnie szalejące na wietrze włosy.
Mijał właśnie jedną z przylegających ciemnych uliczek, gdy usłyszał jakiś jęk. Przystanął. Z głębi uliczki dobiegł ściszony głos - "Kończ już, moja kolej!"- usłyszał kolejny jęk, kobiecy płacz. "Zaraz" - odpowiedział drugi ściszony głos, kończąc ciężkim oddechem. Dalej jego reakcja była raczej instynktowna niż przemyślana. Wszedł w mrok uliczki. Pod ścianą budynku klęczały dwie postaci, jedna musiała go dostrzec, gdyż wstała. Mężczyzna podszedł bliżej.
- Czego tu? Kłopotów szukasz?
- Co się tu dzieje?
- A co cię to, kurwa, obchodzi? - w ręku mężczyzny zabrzęczał mechanizm noża sprężynowego. Postąpił krok do przodu i zatoczył szerokie półkole nożem.
Cofnął się w tył, po czym skoczył mocno do przodu, kopiąc napastnika w piszczel. Ten złapał się za nogę i przyklęknął - tylko po to, aby pozwolić dosięgnąć twarzy kolanem. Impet uderzenia odepchnął go na plecy. Drugi mężczyzna uniósł się i w pośpiechu zaczął dopinać spodnie. Zgiął się pod ciosem ciężkiego buta w krocze. Drugie kopnięcie, tym razem w żebra, wypchnęło z niego całe powietrze. Przewrócił się na asfalt i poturlał w bok. Dopiero nadepnięcie na plecy kazało mu leżeć nieruchomo i błagać o litość. Pierwszy z pokonanych uniósł się na klęczki, spadająca na niego z góry pięść wyraźnie uświadomiła mu, że nie był to najlepszy pomysł. Szloch przypomniał o sobie, powoli ruszył w stronę leżącej kobiety.
- Już w porządku, oni cię już nie skrzyw... - urwał i stanął jak wryty. Przyglądał się uważnie i z niedowierzaniem. Na ziemi leżała kobieta. Jej biała koszula leżała w strzępach do dookoła, spodnie miała również poszarpane i opuszczone do kolan. Jednak wcale to nie było powodem zdziwienia. Próbowała się okryć najprawdziwszymi skrzydłami. Białe pióra były w okropnym stanie - połamane i posklejane krwią oraz błotem. Głośno szlochała poprzez zamknięte oczy. Drżała na całym ciele. Dziewczyna uniosła się nieznacznie i zaczęła siłować ze spodniami.
Mimo nie ustanego szoku, podszedł powoli. Dziewczyna zamarła, patrzyła na niego z przerażeniem, nie miała już nawet odwagi szlochać.
- Nie bój się, nic ci nie zrobię - prawda była taka, że był równie przerażony jak ona.
Pomógł jej poprawić spodnie. Uniósł ją na klęczki, podparła się rękoma o ziemię. Przysiadł obok i patrzył na jej drżące ciało. Zdjął kurtkę i spróbował założyć ją dziewczynie, skrzydła skutecznie to uniemożliwiały. Poradził sobie odwracając odzienie - złapał kurtkę plecami do siebie, po czym pomógł dziewczynie wsunąć ręce w rękawy. Była sparaliżowana strachem, z łatwością złożył jej skrzydła i uniósł na ręce. Dziewczyna wtuliła się w niego mocno jak przerażone dziecko.. "Ale co teraz?" - pomyślał. "Mieszkanie" - jedyna sensowna myśl, jaką wyłowił z tego mętliku, który miał teraz w głowie. Do jego bloku nie było daleko.


*** ***
Zatrzasnął drzwi nogą. Delikatnie ułożył dziewczynę na tapczanie, po czym wrócił do drzwi i zapalił światło. Pokój był w nieładzie. Po podłodze walały się ubrania i czasopisma. Dywan już dawno nie był czyszczony. Na oknach były zapuszczone żaluzje. Popatrzył na leżącą dziewczynę, wydawała się spać. Udał się do kuchni, otworzył lodówkę i wyciągnął z niej
czteropak piwa. Wrócił do pokoju i postawił alkohol na stole. Popatrzył na posiniaczoną twarz dziewczyny. "Co ja w ogóle wyprawiam?" - zadawał sobie w myślach pytanie. Otworzył jedną z puszek, pociągnął głębszy łyk i ruszył w stronę łazienki. Z wiszącej nad umywalką szafki z lustrem wybrał wodę utlenioną, plaster, trochę waty. Wrócił do pokoju, dziewczyna ocknęła się i próbowała usiąść. Zamarła na jego widok. Rozejrzała się nerwowo po pokoju.
- Spokojnie. Już jesteś bezpieczna- również rozejrzał się, zatrzymał spojrzenie na każdej groteskowo umalowanej twarzy wyglądającej z plakatów. - No tak... - nieznajoma obserwowała go z lękiem, ale i ciekawością. Rzucił przyniesione przez siebie rzeczy na stół, po czym przystawił krzesło obok tapczanu.
- Jestem Adramel...- urwał. Pomyślał, że ten pseudonim sceniczny jest nie bardzo na miejscu
- Jestem Adrian - zaczął ponownie. - A Ty masz jakoś na imię?- dziewczyna, zdawało się, nie zrozumiała.- No przecież anioły mają imiona? Gabriel na przykład... jesteś aniołem, prawda? - Zamrugała przerażonymi, zielonymi oczami. - Chyba jesteś w szoku... - podniósł ze stołu watę i wodę. - To może trochę zaboleć - powoli zbliżył rękę do zakrwawionego policzka. Nieznajoma uchyliła się. - Nie bój się - uspokajał ją nadal. Delikatnie przetarł zraniony policzek, zamknęła oczy i drgnęła. W końcu oswoiła się z bólem. Zmienił watę i zajął się rozbitym czołem. Założył plaster. Dziewczyna pilnie śledziła każdy jego ruch przenikliwym spojrzeniem. Gdy skończył, wstał i dokończył puszkę, otworzył drugą.
- Teraz przydałoby ci się jakieś ubranie - podszedł do szafy i zaczął przewracać rzeczy na jej dnie. - Kiedy wyprowadzała się moja dziewczyna... - urwał na moment - zapomniała paru ciuchów.
Wyjął koszulkę, z przodu wyrysowany był między innymi odwrócony krzyż. Popatrzył na dziewczynę, ponownie na koszulkę, po czym rzucił ją znów na dno szafy. W końcu doszukał się zwykłej czarnej koszuli i czarnych spodni.
- Wiem, że ten kolor nie pasuje ci do skrzydeł...- zamilkł i pomyślał jeszcze raz nad tym, co właśnie przeszło mu przez gardło - ... ale nic innego w tej chwili nie znajdę.
"Pozostała kwestia skrzydeł" - pomyślał. Podszedł do szuflady i odgrzebał w niej nożyczki. Naciął na tyle koszuli dwa pasy. Podał jej ubranie
- Teraz powinnaś to założyć - wreszcie miał pewność, że rozumie. Zrzuciła jego kurtkę i zaczęła wciągać koszulę. Zajęczała. Podszedł do niej, złapała się ręką za skrzydło i obdarzyła go błagalnym spojrzeniem. Najpierw pomógł jej założyć koszulę.
- Wybacz... ale nie potrafię nastawiać skrzydeł - oczy nieznajomej zaszkliły się. - Ej, nie płacz! - złapał się za głowę i dokończył drugą puszkę, napoczął trzecią. Wtedy w jego głowie pojawiła się pewna myśl.
- Jutro coś poradzę - dziewczyna uspokoiła się nieco. – Wy, anioły, coś jecie? Chyba nie... no, ale ja jestem głodny. Zaraz wracam.
Wrócił po chwili i postawił na stole dwa talerze z jajecznicą. Otworzył czwarte piwo i postawił przy jej talerzu. Mimo tych wszystkich wydarzeń wcale nie stracił apetytu, wręcz przeciwnie. Usiadła przy stole uważając na zranione skrzydło.
- Spróbuj - powiedział z pełną buzią. Naśladując jego ruchy uniosła widelec, nabrała trochę jajka i włożyła do ust. - A teraz połknij - zaśmiał się. Dziewczyna połknęła i zakrztusiła się. - Popij - podsunął jej puszkę. Upiła mały łyk i zaczęła kaszleć. - Co ? Za mocne? - śmiał się serdecznie. Skończyli posiłek.
- Możesz tu spać. Ja prześpię się na ziemi.
Wyjął z szafy wojskowy śpiwór i rozłożył go obok łóżka.
- Jutro pomyślę, co z twoim skrzydłem - zgasił światło i rzucił się na posłanie. Dziewczyna zasnęła szybko, poznał to po równym oddechu. Adrian jednak jeszcze długo nie mógł zasnąć. Nie mógł zebrać myśli. W końcu ustalił jedno - to naprawdę anioł.




strony: [1] [2]
komentarz[8] |

Komentarze do "Raped angel"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.020230 sek. pg: